R251 = SPIRITFARER = Recenzja ładnej gry w której wieje nudą…

Gra wygląda naprawdę świetnie… lecz powtarzalność i rozwleczona akcja ją zabijają…

RECENZJA YOUTUBE:


=== NIECO O GRZE ===

  • STEAM = https://store.steampowered.com/app/972660/Spiritfarer_Farewell_Edition/?curator_clanid=31951226
  • Data wydania = 18 sierpnia 2020
  • Producent = Thunder Lotus Games
  • Wydawca = Thunder Lotus Games
  • Gatunek = Poruszające, Bogata fabuła, Niezależne, Zarządzanie, Budowanie, Przygodowe, Ręcznie rysowane, Żeńska postać w roli głównej, Eksploracja, Relaksujące, Platformowe, Klimatyczne, Lokalna kooperacja, Wytwarzanie, Kooperacja, Zabawne, Symulatory, Kreskówkowe, Symulator farmy, Rybołówstwo
  • Recenzje użytkowników = Przytłaczająco pozytywne (27,750)
  • Multiplayer =  Lokalny (sterowanie 2 postacią)
  • Polska wersja językowa = JEST!
  • Regularna cena = 140 PLN
  • Wsparcie dla pada = JEST
  • Gdzie kupić najtaniej? = https://gg.deals/game/spiritfarer/

Spiritfarer czyli przewoźnik dusz to tytuł z sierpnia 2020 roku, autorstwa studia Thunder Lotus Games. Wcielamy się w nim w postać dziewczęcia o imieniu Stella, której Charon, przewoźnik dusz z greckiej mitologii przekazuje zakres swoich obowiązków. Naszym zadaniem będzie zapewnienie przewożonym duszom rozrywki oraz wypełnienie ich ostatnich życzeń nim odejdą na zawsze do krainy śmierci.

Wizualnie gra wygląda bardzo atrakcyjnie. Świat gry pokazany z boku, z ręcznie rysowaną grafiką wygląda bardzo przeuroczo. Animacje wyglądają na kilkulatkowe jednakże nie przeszkadza to w samej rozgrywce.

Tytuł jest dobrze udźwiękowiony, postać jak i otoczenie mają odwzorowane swoje czynności odpowiednimi dźwiękami. Muzyka obecna jako tło dźwiękowe jest ciekawa dla ucha i choć ładnie się komponuje z akcją to z czasem przestaniemy ja zauważać.

Fabuła gry wprowadza nas w rozmowę tytułowej bohaterki imieniem Stella z mitycznym Charonem, który jest przewodnikiem dusz zmarłych. Ten zamierza przekazać zakres swoich obowiązków w jej ręce. Poleca przejąć swoje zadania przekazując jej magiczny obiekt jakim jest świetlisty Everlight i poszukać w okolicy łodzi do przejęcia, która pozwoliłaby bohaterce realizować ciążące na niej zadania. I tak też się dzieje. Nasza postać pozyskuje od miejscowego handlarza statek i tu rozpoczyna się nasza dalsza przygoda.

Na swojej drodze spotkamy wiele dusz, jakie będziemy musieli przetransportować na pokładzie okrętu. Przyjmują one postać różnych zwierząt i zadaniem gracza będzie realizować ich potrzeby i zachcianki. Każde z nich ma swoje wymogi odnośnie spożywanego pożywienia więc jedno będzie przepadać za mięsnymi daniami zaś inne nie tknie mięsa i trzeba będzie tworzyć wegetariańskie posiłki. Nasi pasażerowie są dodatkowo na tyle wybredni, iż nie chcą jeść tego samego posiłku dwa razy z rzędu, będziemy zmuszeni zadbać także o urozmaicenie menu.

Zapytasz skąd brać jedzenie? Będziemy je mogli znaleźć na różnych wysepkach odwiedzanych w trakcie podróży, pozyskiwać ze szczątków rozbitych okrętów czy też zakupić u napotykanych handlarzy. Dodatkowo na rufie znajdziemy stanowisko wędkarskie więc w trakcie przeprawy do miejsca docelowego dla zabicia nudy zawsze można zarzucić robaka i złowić jakąś rybkę. Wraz z postępem podróży wachlarz możliwych do wyłowienia stworzeń zwiększa się więc można wyłapać coś nowego, np. stary but, butelkę z wiadomością czy też kałamarnicę! Sam połów to coś jakby mini-gra, gdzie musimy na chwilę odpuszczać ściąganie zdobyczy ku sobie ilekroć wędka staje się czerwona ponieważ w przeciwnym razie zerwie się. Łowienie bawi przez pierwsze kilkanaście razy a potem staje się już nudnym i powtarzalnym obrządkiem.

Budowle jakie możemy posiadać na statku są nam udostępniane wraz z postępem gry i pojawianiem się nowych dusz oraz realizacją zlecanych przez nie misji. Będzie to sad mogący pomieścić drzewo z którego zerwiemy dojrzałe owoce, pola uprawne dające podstawowe produkty spożywcze czy też ogród w których możemy uprawiać rośliny. Zasiewamy ziarenko, podlewamy i… trzeba też będzie przy nich nieco biegać gdyż wymagają ciągłego nawadniania. Można też chwycić za gitarę i zagrać im serenadę (taka mini gra zręcznościowa w której wciskamy przycisk w odpowiedniej chwili) dzięki czemu szybciej urosną.

Zdobyte surowe produkty trzeba będzie przygotować. Służy do tego kuchnia gdzie wrzucamy wybrane składniki po czym czekamy na wytworzenie finalnego dania. Moją pierwszą obawą było czy trzeba stać i pilnować tej kuchenki bym nie spalił potrawy, ale nie – na szczęście to tylko czas jaki trzeba odczekać, wyciągnięcie potrawy później nie oznacza, że wyciągniemy zwęglony posiłek choć i to może się zdarzyć jeśli przesadzimy z czekaniem. Całe szczęście ponieważ czasami idzie zapomnieć o tym, że coś zostawiliśmy w piekarniku…

Wracając do naszych pasażerów to prócz samego jedzenia musimy także dbać o stopień ich zadowolenia i wpływa na to różnorodność posiłków, terminowość ich dostarczenia czy też wybudowanie im oddzielnego domu w którym mogą pomieszkiwać. Każdy z nich zleca nam także kolejne zadania do realizacji.

A co mogę powiedzieć o naszej łajbie? Nasz statek możemy modernizować i na jego pokładzie stawiać budynki o różnym przeznaczeniu. Każdy z nich wymaga dostarczenia odpowiedniej ilości surowców, które znajdziemy w trakcie eksploracji napotykanych lokacji więc część z nich będzie można zbudować dopiero później choć ich schematy są od razu są dostępne w książce projektów. Nowe projekty budynków czy też ich dalszych ulepszeń możemy pozyskać od pasażerów za realizację zleconych zadań bądź zakupić je od handlarzy za gotówkę. Z czasem okaże się, iż brakuje nam miejsca by osadzić kolejne budowle i trzeba będzie udać się do handlarza w porcie by zakupić większy statek.

W grze jest ukrytych też kilka mini-gier. W czasie sztormu  biegamy po statku z miejsca na miejsce zbierając pioruny do butelek, które później można sprzedać. W innej lokacji skaczemy po drabinach i budynkach zbierając unoszone podmuchami powietrzne meduzy także dające nieco zysku. W ogrodzie będzie można chwycić za instrument i wciskać odpowiednie przyciski w rytm odgrywanej muzyki co spowoduje, że uprawiane rośliny będą szybciej dojrzewać. Napotkamy też smoka, który obrasta piaskiem i tu trzeba będzie ganiać po jego ciele i rozłupywać skalne bryły. Albo morskie robale, które rozpierzchają się po statku i trzeba je znosić do matki za co jesteśmy nagradzani włóknem. Te znów w naszej przędzalni przerobimy na materiał i tu znów zabawa polega na odpowiednio długim przytrzymaniu przycisku by wytworzyć większą ilość materiału. Wszystko to jest fajne za pierwszym, drugim i trzecim razem – ale potem staje się już nudne.

Grywalność: gra się w to dosyć powoli i bez pośpiechu. Jeśli już trafiamy na jakieś zdarzenie to nim się ono rozpocznie, najpierw jest poprzedzone np. rozmową z inną postacią. Rozgrywka jest dosyć nużąca i rozwleczona w czasie ponieważ w zasadzie ciągle robimy to samo. Rozmowa z postacią, jakąś akcja i za chwilę znów to samo. Niekiedy odwiedzamy też różnorodne wyspy i tu dochodzi nam eksploracja, zbieranie surowców oraz konwersacja z napotkanymi mieszkańcami. Do części miejsc nie idzie się dostać do czasu ulepszenia możliwości samego bohatera niestety nie ma tu słowa porady ze strony gry w tym zakresie. W zasadzie na tym prócz samej eksploracji napotykanych lokacji polega gra. Rozgrywka jest dosyć relaksacyjna – nie ma tu elementów zręcznościowych, które doprowadzałyby gracza do szewskiej pasji, prawie wszystkie misje można przejść na spokojnie, nie stresując się tym, iż skok nam się nie uda. Dużo konwersacji, biegania z miejsca na miejsce i wykonywanie prostych czynności dajmy na to jak gotowanie, ścinanie drzew czy też zbieranie różnorakich surowców które z czasem respawnują się na napotkanych już wyspach.

Gra posiada też możliwość rozgrywki w trybie lokalnej kooperacji. Jedna z osób steruje wtedy główną postacią zaś druga – towarzyszącym jej wszędzie kotem przy czym nie musi do tego posiadać swojej wersji gry. Możliwe jest to za pomocą Steamowej funkcjonalności Remote Play Together.


OCENA: NEUTRALNA = 5/10

Od razu ostrzegę: to nie jest gra dla każdego. Akcja jest dosyć powolna i doskonale nadaje się tu powiedzenie “emocje jak na grzybach”. Niewiele się tu zmienia i nawet ładna oprawa graficzna za wiele w tym nie pomoże. Rozmowa z NPC to masa treści i mało tego co chcą nam przekazać. Aktywność gracza zaś zapętla się wokół tych samych czynności: łowienie ryb, tworzenie posiłków i dłuuuuuugi czas przemieszczenia się pomiędzy punktami mapy. Dodatkowo masz statek jest dosyć grymaśny i nie chce płynąć nocą więc trzeba będzie odczekać lub położyć się spać co niepotrzebnie wydłuża samą rozgrywkę…

Chciałoby się powiedzieć, iż antagonistka z tytułowego przewoźnika dusz do świata zmarłych, czyli dosyć prominentnej funkcji stała się niejako chłopcem na posyłki, będąc zmuszoną spełniać zachcianki transportowanych dusz.

Największym problemem w tej grze jest to, że jest tu strasznie dużo niedopowiedzeń a gracz pozbawiony jest wskazówek prowadzących go do celu. Widzimy, że dany budynek potrzebuje specjalnych surowców by można było go zbudować lub ulepszyć jednak nigdzie nie idzie się dowiedzieć skąd niby mamy je wytrzasnąć więc w pewnym momencie rozwój akcji po prostu staje i pływamy bezczynnie od lokacji do lokacji szukając wskazówek, po raz kolejny odwiedzając te same miejsca. A gracz  zastanawia się skąd niby ma zdobyć wymagane surowce…

Tytuł może wymagać od ciebie odrobiny samozaparcia by dotrzeć do finału. Mnie to w końcu totalnie znudziło i grę porzuciłem nie ukończywszy jej więc czuję się nieco rozczarowany ponieważ tytuł fajnie się zapowiadał.

 


Screeny: